Do mojego bloku wprowadziłem się latem, roku 1980. Miałem 4 lata, okrągłą buzie i fryzurę na pazia (lub garnek… No dobra, nocnik). Budynek był piękny! Taki pachnący nowością, wapnem i farbą olejną (do wysokości lamperii). Koparki ochoczo pyrkały pod oknami niwelując hałdy piachu pozostawione po budowlańcach i tworząc, ku radości nas – Ekipy z Sienkiewicza 23, krajobraz księżycowy. A Ekipa owa była spora – wyż demograficzny wylewał się z porodówek wypełniając radosnym śmiechem ulice. Rodziny wielodzietne były na porządku dziennym – i nikt nie szeptał o patologii 😉A więc było nas  ze 40, jak rozbójników. Broiliśmy na zewnątrz, w środku bloku i piwnicach. Był on świadkiem wielu pierwszych łez, pocałunków, papierosów czy butelek piwa. Na klatce schodowej o wielkości 4x5m graliśmy w PING-PONGA, na stole kupionym przez moich rodziców bratu. Doprowadzając owymi potyczkami niektórych sąsiadów do szewskiej pasji… Pierwsze „Video”, czyli odtwarzacz VHS. I siłą rzeczy niemieckie erotyki, tak skrzętnie chowane przez ojca kolegi na dnie szuflady…  Wreszcie do bloku zawitały mikrokomputery. Kto miał pierwszy? Chyba Bartek, którego ojciec był znanym sopockim lekarzem. Następnie? Artur? Mateusz? No matters, ważne było że w końcu moi rodzice, nadludzkimi siłami zakupili wymarzone ZX Spectrum +. Kasety z zestawami od Bazooki. I stacja FDD3000. Jakiż z niej byłem dumny! Później było Atari ST i dyskietki 3,5 cala pojawiły się na klatce. Wiezione windą do Radka. Lub zgubione, kiedy paczka wypadła z kieszeni podczas powrotu z giełdy w Żaku. Pirates, Civilization i Empire – grane z Grześkiem z takim zaangażowaniem że nie zauważyliśmy pożaru sąsiedniego bloku. Wyjazdy do Warszawy na Grzybowską, kiedy pierwszy zapalałem światło na klatce schodowej (PKP „Kaszub” odjeżdżał z dworca w Sopocie przed godziną 5). A jak jest teraz? Co jakiś czas go remontują – odmalują klatkę, na nowo lamperie (wciąż na olejno), ocieplą od zewnątrz. Załatają windę.  Ale wiem że tak naprawdę to go nie obchodzi. On jest szczęśliwy tylko wtedy, gdy śmiech i krzyki dzieci wypełniają jego korytarze…