W czasach 8 bitowych Atari rzadko kto miał dostęp do powielaczy (czyli dzisiejszych ksero). Po pierwsze: ze względu na raczkującą technologie. Po drugie: z powodu obawy PRL-owskich władz o ewentualną „bibułę” (czyli ulotki podziemia opozycji antykomunistycznej) która przy okazji mogła by powstawać (i powstawała). Cóż więc miał zrobić miłośnik mikrokomputerowych gier, w tych czasach kupowanych od piratów, bez jakiejkolwiek instrukcji (no może z krótką – np. czarny idzie po ulicy), po kilka na jednej kasecie?

Czy był skazany na nieświadomość zawiłej legendy Monezumy? A co z solucjami oraz tips&tricks? W sukurs przychodziło podziemie maszynistek, które zatrudniane były w każdym przedsiębiorstwie Polski Ludowej. I to dzięki tym bohaterskim pionierkom, klepiącym, w ramach płatnej fuchy, w klawisze maszyny z prędkością dziesiątek znaków na minutę młodzi gracze z całej Polski mogli poznać historię Zorra, lub dowiedzieć się jak uzyskać nieśmiertelność w „Aztec-u”. / dzięki za oryginały Sebachludz