Jak głosi wszem i wobec hollywoodzka kinematografia – Amerykanie uczą się meandrów przedsiębiorczości od lat najmłodszych. Na przykład (za namową rodziców) organizują wyprzedaże garażowe, na których spieniężają obciachowe już (jak na ich wiek) zabawki… Wystawiają też przed domy stoiska z własnoręcznie wytwarzaną lemoniadą. Zapatrzeni w siebie imperialiści nie chcą przyjąć do wiadomości że my, w socjalistycznej Polsce, również „od młodego” rozwijaliśmy swą przedsiębiorczość – na przykład sprzedając siatki butelek po wódce i piwie, które wspaniałomyślnie oddawali nam krewni i sąsiedzi…
Wracając jednak do stoisk z lemoniadą (z hamerykańska Lemonade Stand) – tak nazywa się jedna z pierwszych komputerowych gier ekonomicznych. Stworzona w 1973 roku przez Boba Jamisona, pod auspicjami Minnesota Educational Computing Consortium (organizacji zajmującej się popularyzacją informatyki w szkołach stanu Minnesota). Swą popularność zawdzięcza portowi na Apple II (wykonanemu w 1979 przez Charliego Kellnera), dodawanego do zestawu z tymże komputerem.
W grze wcielamy się w małego biznesmena, mieszkańca słonecznego Lemonsville w Kaliforni, którego celem jest uczciwe zarobienie pierwszego miliona na sprzedaży pysznej lemoniady.
Zaczynamy biznes z kapitałem zakładowym w wysokości dwóch dolców (podarowanych przez fathera), oraz pewną ilością cukru podarowaną przez motha (dzięki czemu na początku gry koszt wytworzenia szklanki wynosi tylko 0,02$).
Codziennie rano wysłuchujemy prognozy pogody w lokalnym radiu, na podstawie której musimy podjąć następujące decyzje biznesowe:
– ilość szklanek lemoniady które planujemy wytworzyć (niesprzedane wylewamy, w sprzedaży utrzymujemy tylko świeży towar – wiem, to Wam nie pasuje, Janusze biznesu…)
– ilość reklam wywieszonych na mieście (starszy brat, Wayne wykona to w cenie „po 15 centów, Głąbie”)
– cenę sprzedaży szklanki lemoniady.
Na tym etapie gra podaje nam również informacje dodatkowe, takie jak np. o planowanym przez drogowców zamknięciu ulicy, zakończeniu zapasu cukru, nadejściu fali gorąca itp.
Po podaniu ilości oraz cen, oraz zatwierdzeniu gra podaje informacje o wyniku rundy.
I tak, jeśli pomimo ostrzeżeń o deszczu, zamkniętej ulicy i bez inwestycji w reklamę wyprodukujemy 30 szklanek, to 25 z nich będziemy zmuszeni wylać. Wystarczy więc chwila euforii, nietrafiona inwestycja i ogłaszamy plajtę – tym bardziej iż gra informuje nas na samym początku o najstarszej i fundamentalnej zasadzie każdego biznesu – „keep track of your assets, because You can’t spend more money than You have!”.
Tak jak w każdym biznesie, mimo najdoskonalszego nawet planowania zdarzają się również sytuacje nieoczekiwane. Takie jak na przykład burze… Podczas dni burzowych wszystkie wyprodukowane szklanki lemoniady idą niestety do ścieków, wylewane po 0,05$ bólu po stracie. Lecz, jak to śpiewała „Budka Suflera”…
Ciekawostką jest ilość graczy – do 30, mogących grać jednocześnie w grę. Każda z gier odbywała się jednak zupełnie odrębnie(na zasadzie turowej), nie mając wpływu na biznes pozostałych – a szkoda, można było przecież dodać do rozgrywki wątek konkurencyjności 😉
Według mnie gra świetnie spełniała (i dla mających z nią kontakt -nadal może spełniać) funkcję edukacyjną, zaszczepiając podstawy ekonomii w umysłach młodych graczy.
I wracając na koniec do PRL-u: z wiadomych względów władzom Polski Ludowej nie zależało na edukowaniu ekonomicznym narodu. Szkoda! A gdyby tak do „Meritum” dodawany byłby:
Zostaw komentarz
You must be logged in to post a comment.