Cannon Fodder
Niedzielny mglisty, listopadowy poranek. Przemykam pustymi gdyńskimi ulicami. Mimo wczesnej pory śpieszę się bardzo, czując lekki niepokój. Zakląłem pod nosem, bo miałem zwlec się wcześniej z łóżka. Jasny gwint! Jeśli się spóźnię to czeka mnie dreptanie w kolejce. Mijam pojedynczych przechodniów spieszących się do kościoła. Miast złości lekko się uśmiecham, bo teoretycznie tez wyszedłem w [...]